Po raz drugi, bowiem instalacja ta premierę swą miała na VII Olkuskiej Nocy Teatru. Wówczas uczestnicy naszego dorocznego święta sztuki dramatycznej mieli okazję oglądać ją podczas antraktów. Jednak zainteresowanych udziałem w Olkuskich Nocach Teatru jest zwykle więcej niż biletów, skutkiem czego nie wszyscy chętni mogli zobaczyć zarówno spektakle, jak też instalację. O ile nie lada wyzwaniem byłoby ponowne wystawienie jednego dnia kilku sztuk przez zespoły pochodzące z różnych miast, to już pokazanie instalacji na bis jest przecież całkiem realne.
I stało się. Wnętrza pawilonu MOK - Centrum Kultury, ze swymi ceglanymi ścianami, okazały się być wyśmienitą scenerią dla wystawy pt. „Dom”. Premierową jej prezentację zlokalizowano pośród pobielonych ścian podziemi MDK, z sąsiedztwem rur i rozmaitego innego technicznego wyposażenia budynku. Rozwiązanie to wpisywało się co prawda w awangardowy styl, charakterystyczny dla poszukiwań artystycznych Glutaminianu Sodu, niekoniecznie jednak komponowało z intymnością tematu. Natomiast „Dom” w pawilonie MOK – Centrum Kultury, to przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. Uczciwie jednak przyznać trzeba, że opinie w tej kwestii były wśród znających obie prezentacje podzielone.
Za to bezsprzecznym faktem jest, iż instalacja ta w każdej z dotychczasowych odsłon spotkała się z bardzo przychylnymi opiniami zwiedzających. Rodzinne pamiątki - symbole domowych wspomnień z dzieciństwa, makiety domów marzeń, filmowe nagrania związanych z domem zwierzeń - to zaledwie niektóre z elementów tej skłaniającej do osobistych refleksji wystawy. Pod eksponatami zawieszone były opisy uzupełniające wymowę przedmiotów, a także słuchawki, dzięki którym zwiedzający mogli pogłębić swe wrażenia odpowiednio dobraną muzyką i dźwiękami.
Podzieloną na kilka części salę pawilonu wypełniał półmrok. Poszczególne fragmenty instalacji wydobywały z niego snopy świateł punktowych reflektorów. Wszystko to, w połączeniu z subtelnie sączącą się z głośników muzyką, budowało intymny nastrój domowej przytulności. Choć nieco z dystansu, skromnie, nie narzucając się, klimat ów współtworzyli również autorzy instalacji. Służyli wyjaśnieniami, zachęcali do wejścia w głąb eksponatu-sypialni, a także poczęstowania się ciastami upieczonymi przez nich specjalnie na ten wieczór.
To była bardzo domowa wystawa. Czy można liczyć na to, że podobnie jak spektakle teatralne i happeningi, również instalacje na stałe wejdą do repertuaru „Glutów”? Oby.